Friday, July 13, 2007

kurwa mać. życie.

Tuesday, July 03, 2007

....Życie...........

I jak puste pudło co
Napisał na nim ktoś


















Niespodzianka

by Kayah

I will survive

Tak. czekam na sopot. boska Glorie. i wlasnie ten kawalek. nieustajaco krolowa pustyni. Ciekawe czy G. sie spodoba. Poza tym jade do babci robic, za prawa reke, ktora sie zlamala. Czekam tez na 4 tom Teilharda, bo musze napisac przynajmniej jeden pieprzony rozdzial mgr w wakacje. moze zreszta wiecej. moze napisze calosc, oddam M. i potem bedziemy pracowac na tym. no ale oczywiscie musialabym sie zabrac za to. na razie mam pretekst, bo czekam na kompa.czyli cukier w normie. czekam tez czy ktos laskawie zechce mnie zatrudnic i wysylam cv w rozne dziwne miejsca. jak nie to trudno, moze wtedy napisze te mgr, chociaz fajnie byloby miec jakas kase. ech. w sumie po studiach bedzie to wygladac tak samo. a ! zrobie w pazdzierniku czy jakos tak kurs na widlaki. jest duzo ogloszen, fajna rzecz i wogole. nie wiem kurwa co ja bede robic.

Wednesday, June 20, 2007

zdechlo wilcze szczenie

gdybysmy teraz sie spotkali jedno z nas bedzie obcym czlowiekiem. nie chce tego sprawdzac. nie chce spojrzec Ci w oczy i nic tam nie zobaczyc. nie chce milczenia albo co gorsza pustych rozmow.

Moglabym sie otworzyc jak konserwa

A ktos zjadłby moja dusze. Mogłabym sobie obiecac, ze nigdy nikt mnie nie zrani, ale to jak. nie wiem jak co. kurwa. dawno, na prawde dawno nikt mnie nie zabolal. moze A.B. ale watpie. Boli. jez z wyrwanym kolcem. taki zyciowy szajs.

Tuesday, June 05, 2007

bracia wege robia zdjecia


Zdjecie A., ktore bardzo mi sie podoba. ja tez probowalam, zrobic zdjecie tego Chrystusa. To byl tak na prawde maly krzyz, gdzies w drodze do Jablecznej. przed nim stalo vota o zachowanie bydla od pomoru. po rosyjsku, ale od czego jest I. I. dzis spotkalam, dotknela mnie. myslcie co chcecie. staralam sie jej nie zauwazyc. nie spodziewalam sie jej. 20 sekund wczesniej, wchodzac na uczelnie pomyslalam o niej. I.

granatowe trampki

Bylam dzis u mojej promotor. o niej tu chyba jeszcze nie bylo, a obecnie to najwazniejsza zewnetrzna osoba. moj psychopomopos. Ale tez nie bedzie o niej szczegolnie, ale o naszym konkretnym spotkaniu. poszlam do niej bardziej chyba, zeby odczuc ciezar tej wspolpracy i zaczac cos robic, niz dlatego, ze mialam jej cos do powiedzenia. poza tym, ze lubie jej towarzystwo. jej bosko inteligentna i diabelnie oczytana. to bylo szybkie i bardzo wyczekane spotkanie (1.5 h ). I bylo takie bardzo dziwne, bo mialam, tak to odczylam po prostu, wrazenie, ze jest jakas taka lagodna w obejsciu. wlasciwie marnowalam jej czas, ale kiedy wyszlam wydawalo mi sie, ze byla jakos tak dziwnie opiekuncza, psychopomposowata po raz pierwszy wlasciwie. tak po ludzku ciepla. no moze bez przesady, ale moze nie tak skrupulatnie oficjalna. bo ona nawet jak jest zabawna, to trzyma garde. a dzis, to nawet nie jest nic szczegolnego co powiedziala, ale jakas taka aura. no w sumie ona jest matka nastolatka, wiec moze jak sie postara, to moze to przelac na innych. moze moje blizny, ktore lustrowala dwa ostatnie razy daly jej do myslenia. moze zauwazyla, ze jestem jezem kamikadze, i ze gwaltowne ruchy rownaja sie ucieczce, albo skulkowaniu. jez, ktory sie skulkuje jest gorszy niz ten ktory uciekl, bo pozostajac na miejscu dziala jak wyrzut sumienia.

Wednesday, May 30, 2007

dlaczego o czasie

to jest chyba tendencja rozwoju w czasie, etapow w zyciu, ze ludzie sie koncentruja na mniejszych jednostkach. po prostu, taka cywilizacja.
i tak, jasne ze wiedzialam od poczatku, ze jest straight. tu raczej nie bylo watpliwosci. ale ja zawsze lamie zasady. poza tym jest prawdziwa. i tak , bardzo bym chciala to sobie wylaczyc, ale chyba jeszcze nie teraz.

notka dwa

jest o tym czego nie ma . o czasie.

nie, nie mam przyjaciol. zludzeniem przyjaciela byla M.T. przyjacielem bywala O. to jest osoba, ktora jesli nie zna mnie najlepiej to na pewno miala okazje najlepiej mnie poznac. osoba, ktora dala mi duzo przestrzeni. i tu pojawia sie refleksja, ze moze w zwiazku po prostu tak jest, tylko ja nie znam innych zwiazkow? tylko, czy to jest pojawia sie zawsze ?? watpie.


chodzi o to, ze ludzie odchodza. nie doslownie, nawet nie tak bardzo w znaczeniu przestrzeni, odchodza do swoich spraw, swoich zwiazkow, planow. nie chodzi nawet o to, ze sie odcinaja, znikaja. po prostu maja inne priorytety. to nie jest tak, ze cie nie lubia, lubia cie po prostu mniej niz . i to nie jest tak, ze ja sie zajebiscie angazuje, zalezy mi, a tu taki afront. raczej jest tak, ze oni maja do czego odchodzic a ja nie. mamy idealny przyklad 1,2 roku. wtedy to mnie nie bylo, mialam wazniejsze rzeczy . to wlasciwie oznacza, ze status znajomego jest funkcja zapelniacza czasu, czasem przestrzeni. ze trzymasz z paczka, angazujesz sie w jakies wspolne inicjatywy bo nie masz nic innego do roboty. nie znam nikogo, kto postawilby mnie na 1 miejscu. to dotyczy rowniez ex. dla niej 1 miejsce bylo jej prywatnym miejscem pobytu. tak tez czasem bywa.

tak jest trudno. dwa powody. jest duzo teoretycznie, nie, wlasciwie to po prostu zajebistych osob, do ktorych nie pasuje, ktore maja wlasne sprawy. nawet nie ma okazji sprawdzic dopasowania. albo po prostu nie maja ochoty na takie dopasowanie. free will
wszyscy gdzies odchodza. to znaczy, ze kontakty, ktore sa jakos tam wazne, jedyne kontakty jakie udaje mi sie nawiazac, sa na pol gwizdka. skad to sie bierze ? z mojego zdystansowania i niewiary ? czy moze to ci ludzie sa tylko tak troche?
pamietam, ze dlugo ludzilam sie, ze np. O. jest bardziej, ze to jest wazne. sprawialo to wrazenie waznosci bardziej niz cokolwiek kiedykolwiek. ale moze to, co dla mnie jest zajebiscie osobiste i intensywne, dla innych jest jakims normalnym powierzchownym kontaktem.
zauwazmy, ze wiekszosc ludzi sie nie tnie. wiekszosc ludzi uwaza, ze to dziwne. straszne. cokolwiek. wystarczy zlapac to spojrzenie. tworzenie sie dystansu. taki sygnal, nie chce miec cie w domu. to tak jakby ktos wybieral psa i zdyskwalifikowal tego ktory jest taki zabawny szczekajac na swoj ogon, ale chyba beda z nim problemy. wszyscy lubia programy przyrodnicze ale nie wiele osob chce miec kreta w ogrodzie.

purken

to jest mniej wiecej ten dzwiek, ktory wydaje ostatnio. tak, narywaja mna hormony. ale nie zawsze chodzi o sex.
1. chodzi o sex - > M.Z. hmmm, moglabym wymyslic kilka powodow dlaczego. wszystkie beda wykretem i szukaniem racjonalnych wytlumaczen. tak powaznie to jest dokladnie ten typ dziewczyny, ktory kreci mnie od podstawowki, cos z czego nie koniecznie jestem dumna, choc tak krytyka nie do konca obejmuje M.Z. Jest niezla, jest zajebista jesli chodzi o figure. po prostu wymiekam. no i jest bisexem, to moja osobista klasyfikacja. ale tak, musiala miec laske, chociaz nie wiem czy w lozku. biorac pod uwage, ja sobie moge wkrecac, ale pamietam jak mnie obczajala kiedy siedzielismy z w. a zaraz potem a. powiedziala, ze moja orientacja wyszla w rozmowie. ok, mnie nie ciezko obczaic, jesli wie sie cokolwiek o branzy, ale po co ktos taki mialby robic ze mnie az takie widowisko. zreszta na wyjezdzie wyczailam, ze pare razy po prostu mi sie przyglada. nie, nie sadze ze na mnie leci. jestem jeszcze przytomna. moze wie, ze mi sie podoba, moze sprawdza czy to mozliwe. czy sie nabijam czy mowie powaznie.
2. nie chodzi o sex -< zawsze moze. zart. wlasciwie to nie. I.M. tak, czekalam na to spotkanie od,hmm, juz prawie 2 tygodni, nawet juz przestalam. i prosze, niespodziewanie moje meki na odrabianym wykladzie zostaja wynagrodzone. wspomnieniem o jej chlopaku i ta slynna reakcja ucieczki. purken. a ona ucieka. jakbym byla jakims pieprzonym zboko-swirem. lubie ja, ten jej spokoj, tak, wyglada dobrze, nadal, chociaz to otoczenie rzeczywiscie mniej do niej pasuje. nie, cholernie mi sie podobala dzis. to taka bardzo estetyczna reakcja, ten moment, kiedy po prostu chcesz z kims zostac. to polaczenie tego, jakim ktos jest czlowiekiem, sposobu w jaki mowi, rytmu slow, glosu, formulowania mysli z wygladem. idealna harmonia. dopasowanie i odpowiedniosc dwoch stron czlowieka. niektorzy sa idealnie dwoisci, jak dwa skrzyzowane ostrza. ale niektorzy sa idealanie dopasowani, spojni, jak spokojne morze. I. jest bardziej jak morze niz gory, moze najbardziej jak nizina, cos co siega horyzontu. jest jak miejsce , z ktorego pochodzi. ja chyba tez. kiedy mowie, ze w moich stronach nic nie ma, to moze mowie o sobie.zadnych spodziewanych cech, czyste pole wyobrazni. kto ma czas na wyobraznie ? i tu pojawia sie notka dwa.

Sunday, May 27, 2007

dzis


Nobody’s laughing now,
Gods grace lost and the devil is proud,
But I’ve been walking for a thousand miles,
One last time I could see you smile,

I, I, hold, hold on to you,
You bring me hope,
I’ll see you soon,
And if I don’t see you,
I’m afraid we’ve lost the way



pomyslalam sobie ostatnio o Pieknej... tak tak. to zaden problem zobaczyc ja. bez zamykania oczu. ciekawe co robi i gdzie jest. widuje natalie, ale jakos tak wychodzi, ze wlasciwie sie nie znamy.troche smiesznie, troche tak jak zawsze. Natalia pewnie wie co u A. zreszta powinien wiedziec tez wojtek. w sumie nie jest mi to do szczescia potrzebne. tak chcialabym zobaczyc jak sie usmiecha. to takie idealne przeciwienstwo I. M. no i moje, wiec sa wiecej niz dwa typy czlowieka :) coz za gleboka obserwacja. bo ja tu tak wlasciwie czezne nad praca, i nie moge znalezc sposobu, zeby sie rozloznic. zwyczajnie porazka. nawet ogladanie x mena mnie nie odrywa, niby leci, ale ja co chwile gdzies tam wedruje mysla. fakt, ze na x menie nie trzeba sie skupiac jakos specjalnie. no ale ambitne kino meczy mnie juz calkiem, po prostu przysypiam na filmach bez akcji.

smooth

Friday, May 25, 2007

lipka

troche sie zmienilo. przede wszystkim po prawej, choc moze i po lewej, macie Sw. Andrieja Rublowa ikone Matki Bozej Wlodzimierskiej. wlasciwie fragment. jest niesamowita. wiecej nie powiem, bo to ikona. pojawily sie tez linki regionalne, pod wplywem podrozy zdecydowanie.

cmy chaotyczne

wczoraj spotkalam U. czesto ja spotykam, poza tym, ze chodzimy razem na zajecia. tzn. ze miedzy innymi dlatego ja spotykam, ze organizacyjnie nie mam wyjscia. no wiec spotkalam ja, a my jestesmy calkiem podobne, takie dwa snuje pociete. no i stalysmy przed brama, totalnie zawieszone, kolo roweru, ktory przewrocil sie chyba przeze mnie, ale byl nie wiadomo czyj, wiec nikt go nie podniosl, w sloncu, i nie chcialo sie nam ruszyc. chyba jaszczurki potrafia tak zastygac. u. powiedziala, ze kiedy tak stoimy to nie trzeba nic robic. to jest chyba sedno sprawy. i zauwazylysmy, ze rower, ktory lezy wzbudza wiecej zainteresowania, niz jakikolwiek stojacy pojazd. i ze to tak na prawde prowokacja, ze sie przewrocil.

a dzis bylysmy w bibliotece = u. i kupic prezent = ja, dla siory, bo urodziny ma.