wczoraj spotkalam U. czesto ja spotykam, poza tym, ze chodzimy razem na zajecia. tzn. ze miedzy innymi dlatego ja spotykam, ze organizacyjnie nie mam wyjscia. no wiec spotkalam ja, a my jestesmy calkiem podobne, takie dwa snuje pociete. no i stalysmy przed brama, totalnie zawieszone, kolo roweru, ktory przewrocil sie chyba przeze mnie, ale byl nie wiadomo czyj, wiec nikt go nie podniosl, w sloncu, i nie chcialo sie nam ruszyc. chyba jaszczurki potrafia tak zastygac. u. powiedziala, ze kiedy tak stoimy to nie trzeba nic robic. to jest chyba sedno sprawy. i zauwazylysmy, ze rower, ktory lezy wzbudza wiecej zainteresowania, niz jakikolwiek stojacy pojazd. i ze to tak na prawde prowokacja, ze sie przewrocil.
a dzis bylysmy w bibliotece = u. i kupic prezent = ja, dla siory, bo urodziny ma.
Friday, May 25, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment